W XXI wieku żaden rząd, który przestrzega zasad dobrych rządów – w tym poszanowania i promowania powszechnie akceptowane standardy praw człowieka – powinny celowo uchwalać prawa i realizować polityki, które służą poszerzaniu przepaści cyfrowej i uciszaniu wolności słowa w sieci.
Rząd Ugandy podstępnie robi dokładnie to. Po użyciu gazu łzawiącego i brutalności, by udaremnić głosy sprzeciwu offline, Uganda podjęła kroki w celu wykorzystania nieuczciwych praktyk podatkowych w celu udaremnienia wypowiedzi w przestrzeni internetowej.
12 marca 2018 r. prezydent Museveni napisał mocno sformułowane pismo do Ministra Finansów w sprawie tego, co określił jako „brak powagi w poborze podatków”. We wspomnianym liście zaproponował nowy podatek dziennej opłaty (Ugx. 100) skierowany do użytkowników mediów społecznościowych, którzy dzielą się „opiniami, przyjacielskimi rozmowami” i „obelgami” najwyraźniej po to, by „radzić sobie z konsekwencjami” takiej wypowiedzi – przeczytaj sprzeciw i opinie krytyczne.
Trwają już starania o wprowadzenie podatku – dziennego podatku Ugx. 200 za każdego użytkownika. Dla kontekstu, na przykład Airtel Uganda oferuje codzienne mobilne dane 40 MB za cenę Ugx. 500. Wielu Ugandyjczyków prawie codziennie nie korzysta z 40 MB.
W ustawie o wykonywaniu obowiązków (poprawka) z 2018 r. proponowana ustawa definiuje „usługi over the top” jako:
„transmisja lub odbiór komunikatów głosowych przez sieć protokołu internetowego i obejmuje dostęp do wirtualnych sieci prywatnych, ale nie obejmuje witryn edukacyjnych lub badawczych wskazanych przez Ministra w ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.”
Zasadniczo, jeśli ustawa zostanie uchwalona, rząd sporządzi listę stron internetowych, które są zwolnione z podatku, a wszystkie, które nie mieszczą się w tym przedziale – w tym media społecznościowe i witryny VPN – będą podlegać dziennemu podatkowi.
Niektórzy eksperci stwierdzili, że jest to uczciwa próba poszerzenia bazy podatkowej rządu. W jaki sposób można rozszerzyć bazę podatkową, opodatkowując przedsięwzięcie produkcyjne o charakterze dobra publicznego? Nie możemy opodatkować się, aby osiągnąć dobrobyt.
Dzielenie się pomysłami i opiniami – jakkolwiek podstawowe lub odmienne mogą się wydawać – nie sprawia, że interakcje stają się bezcelowe. Korzyści płynące z platform mediów społecznościowych są nieograniczone – od zapewniania nowych przestrzeni do wyrażania opinii, uczestnictwa, mobilizacji, wyzwalania innowacji po wspieranie reklamy MŚP.
Gdyby bezużyteczne gadanie było bezużyteczne dla gospodarki, jak chce, abyśmy myśleli, na przykład przychody Facebooka nie wzrosłyby z 7,87 mld USD w 2013 r. do 40,7 mld USD w 2017 r.
I nie; Facebook nie opodatkowywał użytkowników; generował pieniądze od reklamodawców. Siła korzystania z Internetu – czy to społeczna, czy ekonomiczna – tkwi w liczbach. Aby wykorzystać jego potencjał, trzeba celowo podjąć kroki w celu obniżenia kosztów, aby zachęcić do powszechnego dostępu.
Dlatego rząd albo nie rozumie sensu, albo celowo podejmuje działania w celu eskalacji przepaści cyfrowej i czyniąc to; uciszyć sprzeciw, promować nierówności ekonomiczne i społeczne w zakresie dostępu do technologii komunikacyjnych i korzystania z nich.
Pod pozorem bezpieczeństwa narodowego rząd Ugandy w przeszłości demonstrował swój dyskomfort w związku ze sprzeciwem w Internecie z powodu czystej paranoi lub chęci uciszenia krytyków.
Na przykład 18 lutego (blokada trwająca cztery dni) i 11 maja 2016 r., za pośrednictwem Ugandyjskiej Komisji ds. Łączności, rząd nakazał pozbawionym kręgosłupa firmom telekomunikacyjnym wyłączenie dostępu do usług mediów społecznościowych podczas całkowitego zamknięcia. Prezydent zauważył później, że strony zostały usunięte jako tymczasowy środek mający na celu powstrzymanie niektórych osób przed używaniem mediów społecznościowych jako ścieżki „kłamania”.
Powództwo to zostało zakwestionowane w Sądzie Najwyższym przez Niechcianego Świadka Ugandy, gdzie Inicjatywa Obrony Prawnej Mediów (MLDI) złożyła wniosek o interwencję jako amicus curiae. MLDI w przeszłości dostarczało sądom wkład w szereg kwestii prawa międzynarodowego, które dotyczą internetu i komunikacji online przed Afrykańskim Trybunałem Praw Człowieka i Ludów (ACHPR) oraz Trybunałem Sprawiedliwości Wspólnoty Gospodarczej Zachodniej Wspólnoty Państwa afrykańskie (ECOWAS).
Rząd wielokrotnie potwierdzał swoje stanowisko w sprawie filtrowania treści na platformach mediów społecznościowych w celu ograniczenia tego, co często określa się jako obraźliwe wypowiedzi, w doniesieniach medialnych zauważających, że Uganda otrzymuje od chińskiego rządu wsparcie techniczne w zakresie zdolności do monitorowania i zapobiegania „nadużyciom w mediach społecznościowych”. Zakres filtrowania nie jest bardzo jasny.
Użytkownicy mediów społecznościowych są nadal aresztowani za ich krytyczne posty na Facebooku i WhatsApp na podstawie represyjnych przepisów, takich jak „obraźliwa komunikacja” na mocy sekcji 25 ustawy o nadużyciach komputerowych.
Czyniąc to, rząd w przeszłości wielokrotnie łamał swój negatywny obowiązek nieingerencji w wolność słowa w Internecie. Teraz przechodzi do ofensywy, podejmując kroki mające na celu udaremnienie pozytywnego obowiązku promowania dostępu do internetu dla wszystkich.
Zainspirowany chińskim WeChat, rząd Ugandy zastanawiał się nad pomysłem stworzenia państwowych platform mediów społecznościowych w celu promowania „lokalnych treści” w celu zastąpienia tego, co określają jako „treści stworzone przez zagranicznych programistów”.
Podczas gdy innowacje oparte na dobrych intencjach są mile widziane, oczywiste jest, że gdyby takie aplikacje kiedykolwiek powstały, Facebook, Twitter, WhatsApp i inne zagraniczne aplikacje społecznościowe zostałyby zablokowane lub dostęp do nich byłby kosztowny.
Warto zauważyć, że chiński WeChat, pomimo wszystkich swoich zalet, ma silne przepisy dotyczące cenzury i bardzo niepokojące protokoły przechwytywania, które nie mogą być idealne w otwartym społeczeństwie. Na przykład aplikacja umożliwia firmie Tencent – deweloperowi – dostęp do wszystkich wiadomości tekstowych, lokalizacji GPS użytkowników i książek kontaktowych użytkowników.
W obecnych czasach niemożliwe jest pełne urzeczywistnienie wolności wypowiedzi bez promowania powszechnego dostępu do internetu.
Rząd ma pozytywny obowiązek zapewnienia ludziom dostępu do internetu. To smutne, że rząd nie tylko pozwala siłom rynkowym dyktować koszty dostępu do internetu, ale w rzeczywistości podejmuje kroki w celu zwiększenia kosztów i zwiększenia kosztów dostępu do serwisów społecznościowych.
Dostęp do internetu powinien być postrzegany jako dobro publiczne, a nie towar luksusowy.
Powinniśmy dyskutować, w jaki sposób powinniśmy zmierzać w kierunku powszechnego dostępu do internetu i jak możemy rozwijać wolność w sieci, aby uczynić ją bardziej znaczącą dla wszystkich ludzi.
Ideę stojącą za niedawnym obniżeniem kosztów transmisji danych przez dostawców usług należy wspierać. Na przykład slogan Airtel Uganda brzmi „Internet dla każdego” w ich reklamie za 40 MB w cenie Ugx. 500. Nie możemy sobie pozwolić na uczynienie z wyzwalającej technologii usługi klasowej dla nielicznych uprzywilejowanych.
Leave feedback about this