Południowoafrykańskie media społecznościowe są jeszcze bardziej nieumiarkowane niż zwykle, odkąd Cyril Ramaphosa został wybrany na przywódcę AKN – i tak, zdaję sobie z tego sprawę jak nieprawdopodobnie to może brzmieć.
Niemniej jednak wydaje mi się to prawdziwe w świetle liczby komentarzy, które czytam, wzywających do głowy Prezydenta Zumy (czasami całkiem dosłownie), teraz, gdy był on faktycznie kulawą kaczką, wraz z roszczeniami wzajemnymi zwolenników JZ (lub nawet po prostu zwolenników skodyfikowanej procedury, a nie fikcje takie jak „odwołanie” mające jakąkolwiek moc prawną).
Do czasu ogłoszenia przez ANC planów przyśpieszenia wotum nieufności dla prezydenta Zumy, stałem na stanowisku, że nie poda się do dymisji, tylko odda się do 22 lutego (zaplanowane w kalendarzu głosowanie nad wotum nieufności po złożeniu wniosku przez EFF), aby opracować jakąś ostatnią desperacką strategię przetrwania.
Ale kiedy spotkało go publiczne upokorzenie i – dla tych, którzy są skłonni do dobroczynności – dalsze dzielenie partii poprzez dzisiejszą debatę wotum nieufności i głosowanie, zdecydował się podać do dymisji i ogłosił tę decyzję w typowo meandrującym przemówieniu późnym wieczorem.~ 153~
Zuma jest teraz człowiekiem wczorajszym i dla najlepszego wyjaśnienia, dlaczego to dobrze, zachęcam do przeczytania artykułu Richarda Poplaka, opublikowanego w ciągu godziny od przemówienia Zumy.
Jesteśmy teraz w wieku Prezydenta Ramaphosy, a przynajmniej w ciągu godziny lub dwóch nastąpi oficjalne zaprzysiężenie na Prezydenta Republiki. Jego dzisiejsze przemówienie przed Parlamentem było niezwykłe i to jest kwestia, którą chcę pokrótce omówić.
Mieliśmy 9 lat Zumy i widzieliśmy, jak wczesna obietnica bycia „człowiekiem z ludu” ustąpiła miejsca rzeczywistości człowieka sprzedajności, korupcji, chciwości, homofobii, przestępczości, plemienności i wypaczenia instytucji państwowych chronić swoje interesy, a nie interesy narodu.
Natomiast dzisiejsze uwagi Ramaphosy skierowane do Parlamentu były uspokajające i pojednawcze oraz całkowicie kontrastowały z arogancją i niespójnością ostatnich 9 lat. Notował to, co mówili wszyscy reprezentujący partie opozycyjne, i odpowiadał na nie w sposób kolegialny, elokwentny i świadomy, mimo że nie były to uwagi, na które miałby czas się przygotować.
Niemniej jednak nie możemy zapominać, że Ramaphosa, jak każdy z nas, ma przeszłość – i że przeszłość Ramaphosy nie jest powodem do świętowania, zwłaszcza, że wciąż nie do końca wiemy, co wydarzyło się w Marikanie, chociaż wydaje się coraz bardziej jasne, że cokolwiek to, co się tam wydarzyło, było przerażające.
Zakres jego winy jest niejasny, owszem, ale jest całkiem prawdopodobne, że w przyszłości będziemy musieli przetworzyć kilka raczej niesmacznych szczegółów na jego temat (i nie jest też tak, jakby w przeszłości był wzorowym obywatelem, jak opisywał od lat zespół dziennikarzy śledczych w Amabhungane).
To są dyskusje na inny dzień, kiedy będziemy mieli fakty. Na razie niezwykły aspekt jego prezentacji, który chcę poruszyć, jest uchwycony przez ideę „tyranii niskich oczekiwań”, ogólnie akceptowaną jako ewolucja wzmianki George’a W. Busha o „miękkiej bigoterii niskich oczekiwań” w przemówieniu do NAACP w 2000 r.
Mówiąc krótko, to dziwne – i niefortunne – być tak zadowolonym z czegoś, co w zwykłych okolicznościach można by uznać za zwykłą kompetencję, w postaci pokazu męża stanu Ramaphosy. Zamiast tego powinien to być minimalny próg kompetencji. I chociaż możemy być szczęśliwi widząc to, nie powinno to być powodem do samozadowolenia z żadnej z naszych części.
Jeśli problemem jest ANC, a nie Zuma, Ramaphosa nie powinien nas od tego odwracać. Jeśli problemem jest kapitalizm, z pewnością jest złym wyborem jako rozpraszacz. Jeśli jest to „kapitał białego monopolu”, wstąpienie Ramaphosy na tron niewiele zmieni, jeśli w ogóle.
Ale oczywiście problemem jest zwykły zestaw problemów: słaba edukacja, bieda, niski odsetek zaangażowania gospodarczego, bezrobocie, niewielka podstawa opodatkowania oraz masa wydatków na infrastrukturę i inne wydatki (bezpłatna edukacja!), które po prostu nie mam pieniędzy na.
Niemniej jednak jest to uspokajający początek i taki, który, miejmy nadzieję, będzie kontynuował, mianując kompetentny gabinet. (Na marginesie, zdjęcie w nagłówku pochodzi z dzisiejszego ranka i pokazuje, jak biega z Trevorem Manuelem – budząc nadzieję, że Manuel może wkrótce wrócić do miksu w finansach, a nawet jako minister zdrowego rozsądku, jak zażartował przyjaciel. Jako dalej na bok, nie mogę namierzyć, kto jest fotografem – proszę daj mi znać, jeśli wiesz, abym mógł oddać należne uznanie.)
I oczywiście w tym konkretnym garnku/koszu/lodówce pozostało wiele zgniłych jaj – Gigaba, Dlamini, Mutambi i wielu innych – a Prezydent Ramaphosa ma przed sobą poważne wyzwania związane z radzeniem sobie z ich toksycznym dziedzictwem i równie toksyczną obecnością.
Pomimo faktu, że żadna zmiana nie może być magiczną kulą, która naprawi wszystko, jest to największa zmiana, jaką możemy wprowadzić w ramach istniejących przepisów, w których partia większościowa (efektywnie) wybiera prezydenta. W żadnym wypadku nie jesteśmy z lasu, ale mieszkańcy RPA mogą sobie wybaczyć, że czują się dziś trochę bardziej optymistycznie niż wczoraj.
Leave feedback about this